O
tym, jak banał nobilitował do rangi… ?
Czort wie jakiej!
Fakt, że ów banał zdjęty rodem z magnesowej
tabliczki z Rossmana zajął mi ileś godzin, pozwala na nazywanie rzeczy
„nobilitacją”, bowiem inne spływają po mnie jak po przysłowiowej kaczce.
„Zestarzej
się ze mną. Najlepsze jeszcze przed nami”.Kupiłam go mojemu Krzysztofowi… Kupiłam za resztę pieniędzy, które miałam w portfelu, kupiłam, bo mi się spodobał, bo chciałam coś zasugerować, bo wydał mi się fajny, bo zdradził moje oczekiwania, bo był kolorowy, bo mówił – o tym – w sztampowy sposób – o czym ja pewnie myślałam, ale nie udało mi się znaleźć odpowiednich słów… Kupiłam go, bo była to jedyna rzecz, którą mogłam kupić…
Od piętnastu minut byłam wściekła! Szliśmy na parking. Niesubordynowana łza spłynęła po mej twarzy… Bóg łaskaw, że mróz jak jasna pogoda i łatwo się wyłgać:
- Szczypie w oczy, że trudno zahamować łzy – powiedziałam mu…
Nie uwierzył. Widział moje rozanielone, pełne zachwytu oczy lecące na wprost witryny ulubionego sklepu. Bił się sam ze sobą, ale był pragmatykiem. Cholernym realistą! Niby nic, powiódł mnie dalej…. Na parking i do domu…
Droga z Gorzowa do
Barlinka wydłużała się krnąbrnie i
złośliwie… Po Kłodawie to zawsze starczyło na zaledwie kilka myśli… tymczasem
dzisiaj pół życia!
Nie czekałam na
nic! Sobota – czas odpoczynku! Niedziela
to już stan gotowości! Wytarłam z twarzy niesforną łzę i rozczarowanie…
Matka – żona,
żona – matka… Konsekwencja wyborów…
Kurczak – ubity, opanierwonany skwierczał na patelni… Sączyliśmy szklankę
jakiegoś Bordeaux…
- Gdzie masz tę tabliczkę – zapytał. Poruszyłam
ramionami.Wisiała już wśród innych tandetnych rzeczy…
A potem zaczął się koncert życzeń… Laptop, youtube… i banał… jak z trywialnej powieści…( Tyle tylko, że to się zadziało de facto)
Sobotnia play lista
4.
http://www.youtube.com/watch?v=2e3CFIHCe8M&feature=related
Choć wiem, że są też i inne doskonałe
wykonania
Jest późno… Ja
jeszcze nie śpię… słucham… Historia
ludzi… Moja historia… nikt nie zrozumie powyższego zestawu… ( a przez tyle lat zgromadziło
się takich ileś tam… I jeszcze się zgromadzi…Nie można przewidzieć końca… Nie należy
się jego spodziewać. Każdego dnia chciałabym żyć tak jak bym się właśnie
urodziła… Czas przeszły podobnie jak przyszły pozostaje pewną abstrakcją…
Subtelna różnica, przeszłość ma swoje konsekwencje…
Przeszłość ma konsekwencje, lecz niech przeszłość nie kieruje przyszłością. Czy jest to możliwe? Zależy, co nam gra w sercu, melodia przeszłości, czy wizja przyszłości...?
OdpowiedzUsuń..jak zwykle świetny tekst. Szacun.
Zestaw rzeczywiście ciekawy (pomyślałam, że warto się chyba przymierzyć do własnego), tylko punkt drugi playlisty nie chce się otworzyć.
OdpowiedzUsuńWitam Maria! To może teraz :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=nRrXi8XTJnw