Kiedyś
tworzyłam sobie playlisty. A propos, pod wypływem, z samotności, z radości… Ot! powody jawiły się same. Siedzieliśmy
z K.( zwłaszcza w weekendy) i słuchaliśmy
różnych kawałków. Najczęściej rozpoczynaliśmy nasze koncerty od tematycznych,
potem leciało co popadło. Tak więc Quinn przeplatał się z Dąbrowską, a Demarczyk z
Procol Harum. Bywało, że Paleczny zachwycał nas maestrią, a potem zaraz
sięgaliśmy po Felicjana i jego Zapach kobiety ( nie mylić z filmem i genialnym Al Pacinem . Nota bene cudne tango https://www.youtube.com/watch?v=DdzmwX_0LT0
). Ostatnio jednak czas jakby mi się sfilcował i wciąż mi go brakuje. Trawię go na codzienne
sprawy, wypełniam schematycznymi
punktami i zupełnie nie dostrzegam tego, że ucieka mi między palcami.
Jeden, drugi dzień, miesiąc. Jak tak dalej pójdzie, to obudzę się któregoś
ranka ze świadomością, że oto skończył się dla mnie czas! Brrrr!
Ale
dzisiaj wzięło mnie! Zbliża się kanikuła! Niestety coraz więcej pomysłów, a mniej możliwości na to,
dokąd się udać. Chciałoby się i
tu i tu…
Rano w radio słuchałam Trójki i tam w cyklicznej
audycji ktoś poprosił o Paroles.
Mówił o tym, że ma miłe wspomnienia itd. I naraz przyszły do mnie moje miłe wspomnienia
i cały dzień wysłuchiwałam….
Tak więc na francuską nutę! Zaczynam od owego Paroles
w wykonaniu Dalida& Alan Delon https://www.youtube.com/watch?v=PvURORYfofQ
Piosenka chodziła za mną długo i umieściłam ją w
mojej powieści „ W kręgu” jako tło do
romantycznego spotkania Magdy i Aleksandra.
Francuski
akcent jest też w „Toni”… tam moja piosenka – tu w wykonaniu Yves Montanda –stanowi
nawet tytuł rozdziału Suos le ciel de
Paris
Paryskie pejzaże!!! Cudny akordeon. Mój ojciec grał
na akordeonie i … ja, zanim przesiadłam się do pianina. Wciąż jednak z
sentymentem patrzę na czarny futerał, w którym jest mój Weltmeister 120 – tka!
Edith
Piaff. Artretyczne diva! Kobieta – mały wróbelek, która swym
przejmującym głosem potrafiła zerwać tłumy. Ja uwielbiam jej Hymn
miłości
Słuchając francuskiej piosenki, nie można pominąć Joe
Dassina… a zawsze będzie mi się kojarzył
z wizytami u mojej babci w Pełczycach, gdzie spędzaam wakacje. Moje, niewiele ,
acz, starsze ode mnie ciotki zakochiwały się bez pamięci w coraz to innych
Romkach, Markach i słuchały z zamkniętymi oczami Dassina, a ja… a ja snułam w
głowie swoja własną
Historię.
Joe Dassin
Potem byłam jeszcze Mirelle Mathieu, która tam mnie ujęła,
że ojciec zaprowadził mnie do znajomej fryzjerki, by mnie obcięła na pazia, bo
chciałam wyglądać jak ona. Oto Santa Maria!
Falami wracała do mnie francuska piosenka. I za każdym
razem, gdy ją słyszałam ściskało, kłuło,
budziło nieznane tęsknoty. Gdy któregoś razu kupiłam płytę z festiwalu w
Sofii i tam wś®ód wielu, nieznanych mi wykonawców była piosenka Aznavoura Natalie, oszalałam. I słuchałam Brela, Ferre, Gainsbourga,
Brassensa, Mauricea, Jarrea….
A potem zakochałam się
w Bajorze….
….a ostatnio to….
I już wiem! Muszę wrócić do Paryża… więc na koniec obowiązkowo najbardziej paryska
z francuskich
A
oto linki do innych moich na blogu playlist
Niedzielna playlista z żeńską namiastką jazzu, swingu, soulu i folku (Nie
tylko dla koneserów)
Sobotnio- niedzielna play
lista z muzyką wpisaną w życiorys- w lata młodości, w lata pierwszego
zakochania, pierwszych rozterek…
Sobotnio – niedzielna play
lista bez klucza, ale za to bardzo różnorodna i sentymentalna…
Sobotnia
playlista pod hasłem Wielcy nieobecni! (oczywiście z komentarzem, bo jakże to
tak)
Sobotnia
playlista przywodząca na myśl pewne miejsca (te, w których byłam, ale i te, o
których myślę… być
Sobotnia
play lista – na przekór wiośnie – jej zieleni
i żółci – w różnych
odcieniach czerwieni
Sobotnia
playlista w sentymentalnym nastroju amerykańskich standartów…
I może
jeszcze coś by się znalazło …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz