Sobotnia playlista pod hasłem Wielcy nieobecni! (oczywiście z komentarzem, bo jakże to tak)
Im człowiek
starszy, tym częściej sięga pamięcią wstecz. Bo to tak jest, że do refleksji
potrzeba pewnych doświadczeń, tedy snują się lepiej. Mnie od kilku dni nachodzą
bardzo intensywne. Część z nich w oczywisty sposób jest powodowana minionymi świętami, wiosennym przesileniem, a
część… a co tam! Przecież zapewne nikt ode mnie nie wymaga tłumaczenia się z
tego dlaczego czuję to, co czuję. I może
też dlatego dzisiejsza playlista poświęcona będzie wielkim nieobecnym.
Tworzyłam sobie w myślach tę listę. Usiłowałam znaleźć jakiś klucz, ale nie udało mi się. Jedyne, co mi przyszło do
głowy, to taki podział na wykonawców polskich i obcych. Ale i to wydało mi się
bez sensu. Natomiast przeraziła mnie myśl, że jest ich tak wielu… tych , którzy
odeszli, a którzy w jakimś momencie mojego życia byli mi szczególnie bliscy….
Muzyka towarzyszy mi całe moje życie. Kiedyś lubiłam śpiewać i nawet nieźle mi
szło, ale najpierw papierosy, a wciąż praca w szkole, spowodowały, że nie śpiewam.
Nawet w kościele ( z szacunku do ludzi i do samej muzyki). Za to gram! Gram uparcie
na moim pianinie. I robię to często. Lecą wówczas wszelkie szlagiery dancingowe,
amerykańskie standardy, rosyjskie ballady – Wysocki i Biczewska… i francuskie piosenki Dassina, Piaff…
Oj! Poniosło mnie! Wracam zatem do playlisty. Zadecydowałam nie będzie
żadnego kryterium. Przypadek, impresja… I na pewno temat nie zostanie
zakończony. Nie da się!
A swoją drogą, czekam i na sugestię Was – Moi Drodzy!
A teraz rozpoczynam!
Na początek
1.Israel iz Kamakawiwio'ole Somerwhere, over the Rainbow.
Jesli ktoś wątpi w urodę swiata… Mnie ujął subtelnością śpiewu. Kiedy
umarł flagę w Honolulu opuszczono do połowu masztu…
2. Bob Marley – One love – żył mocno, krótko I (niektórzy
nazwali to barwnie…)
3. w podobnym brzmieniu blues i reggae Robert Palmer i UB40 – Baby Tonight
4.Nat King Cole – Smile – czy
można przezyć życie, nie znając tego? Mała restauracyjka, jakiś zachód słońca i
niechby jeszcze morze poszumiało…. i on
obok….
5. Albo ona - Dama! Wielka atretyczna Dama… Edith Piaff. Śpiewała o
miłości, której życie jej skąpiło
6. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy usłyszałam o jego śmierci. To było lato, sierpień 1980. Joe Dassin… Wydawało mi się, że dość
szybko pamięć po nim ucichła. Miałam wyklejone nim zeszyty I słomiankę
nad tapczanem (teraz widzę, że nawet nie był przystojny i w ogóle jakis taki)
7. A kiedy on zmarł. Wielu było takich, którzy chcieli wówczas też
umrzeć… Ja też płakałam. Choć wówczas bardziej dlatego, żeby nie być odosobnioną.
Płakały moje młode ciotki, ich koleżanki… - Wielki Elvis… Dzisiaj jestem pewna,
że umarł Król
8. Jego natomiast śmierci nikt nie chciał przyjąć jako fakt… Wielki
Freddi! Umierał na oczach ludzi, niemal na scenie
Banalne to, ale rzeczywiście po nim już świat został inny…
9. Bee Gees!!! Uwielbiałam ich, a potem i do dzisiaj film Gorączka
sobotniej nocy) Przestali grac w 2003 roku po śmierci Maurice'a Gibba. Braterska miłość, solidarność – zew krwi!
10. I na koniec nie może zabraknąć jego – Lennona… To o nim mówi się,
że jak nikt chciał świata żyjącego w pokoju
Cóż można na
koniec? Nic! Cieszyć się, że mimo wszelkich trudnych, ciężkich do przeżycia
spraw, mimo tego, że czasem wszystko traci sens, że chciałoby się uciec daleko,
daleko, że mimo iż czas wciąż nieubłaganie prze
naprzód, nie pozostawiając nam wyboru… nosimy w sobie pamięć dobrych chwil,
wspaniałych ludzi, cudownych miejsc… Że dane nam są wspomnienia….
A ja nieustannie czekam na sugestie…
A teraz idę sobie zobaczyć film o Edith Piaf „Niczego nie żałuję”.
Nie lubuję się w muzyce lekkiej, zdecydowanie wolę tę poważną. Chociaż wysiedzieć na dwugodzinnym koncercie bym już miał problemy. Czy to przychodzi z wiekiem?
OdpowiedzUsuńDo Leszka! Z muzyka u mnie Leszku jest tak jak z literaturą - i proza i poezja. Zależnie od nastroju i okoliczności. Choc i w muzyce i w literaturze mam swoje ulubione, których zawsze i wszędzie Herbert, Chopin i Czajkowski, ale i Nat King Cole...
UsuńNawet w ulubionych wykonawcach częściowo sie zgadzamy.A poza tym grasz na pianinie.Hmmm...coraz bardziej Cię lubię :)
OdpowiedzUsuńBoguniemił