Pisanie.
Pisać każdy może…. (parafrazując
słowa znanej piosenki w mistrzowskim wykonaniu Jerzego Stuhra ), ja również się ośmielam. I jest to skądinąd desperacja i wielka odwaga.
Bo pisać może każdy… lepiej lub gorzej… ale nie o to chodzi , jak to komu
wychodzi….
Czytam. Czytam
wiele, wiele… ( więcej, Bogu dzięki, niż
piszę). I konkluzja jest bardzo przyziemna – co niektórzy/-re powinni zaprzestać owego procederu pisania,
by nie psuć gustów publiki, nie naddawać treści i ideologii tam, gdzie
najnormalniej jej nie ma, by nie toczyć opowieści banalnych i … głupich…, by
nie powielać tematów już tak wyeksploatowanych, że … powodują nieprzyjemne
odczucia przepełnienia porównywalnego do sytości „po czubek nosa”. Cały ten, poniekąd bardzo enigmatyczny, wstęp ma służyć swoistemu zamiarowi „publikowania” na blogu (
de facto mojej osobistej przestrzeni eksploatacyjnej) moich literackich dokonań.
Na ostatnim
spotkaniu autorskim pewna pani – młoda intelektualistka( nota bene; nie znam, ale
dziękuję) – uzmysłowiła mi, że w
powieści „Spotkania przy lustrze”, może nawet niechcący poruszyłam dość istoty problem
społeczny. A mianowicie problem wyalienowania jednostki, problem zmagania się ze swoim nieszczęściem, problem samotności
wśród ludzi, problem podporządkowania się prawom życia bez możliwości protestu,
czy chęci ingerowania we własny los, problem poświadczenia prawdy, że życie
jest tylko pewną, wygodną formą konfabulacji , a w rzeczy samej jest takie,
jakie jest… zupełnie poza naszymi wyobrażeniami…
Pomijając wszakże kwestie pseudofilozoficznych i – socjologicznych rozważań….
Postanowiłam wyjść z „ szuflady”, bo… jako jednostka( absolutnie powszechna),
jako matka ( absolutnie idealna), jako nauczycielka (absolutnie zorientowana),
jako pisząca widząca absolutnie lepiej i
absolutnie więcej)… Mam prawo!
Stąd pomysł….
Zapraszam jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz