poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Zapachy, smaki, kolory… czyli o tym, że każdy dzień jest inny mimo wszystko i dobrze, bo inaczej człowiek zanudziłby się na śmierć. ( A w ogóle to tekst jest zupełnie dziwny….. sic!)


Zapachy, smaki, kolory… czyli o tym, że każdy dzień jest  inny mimo wszystko i dobrze, bo inaczej człowiek zanudziłby się na śmierć. ( A w ogóle to tekst jest zupełnie dziwny….. sic!)

 

                Dzień zdawał się być absolutnie zwyczajny, by nie rzec nudny i  szary… Brak nowych  perspektyw, poprzednie zaś zniweczył tajfun kryzysu ekonomicznego,  a którego skutki(owego kryzysu) ciągną się i ciągną niczym serial „Moda na sukces”( czy jakoś tak) albo jakiś inny wenezuelski serial…  Wyspana, rozleniwiona, rozczarowana wstaję z łóżka bez pomysłu, jak wypełnić nowy dzień, by nie był podobny, ba! taki sam, jak poprzedni.  A tak nawiasem mówiąc; Wielki Pan  Na Niebie powinien k'woli sprawiedliwości ludzkiej i boskiej odliczać z puli dni danej każdemu człeczkowi te, które były takie same jak poprzednie. Bo to tak jakby czas stanął w miejscu, a więc  Wielki Pan Na Niebie powinien potraktować  dwa dni (np. środę i czwartek, w których nic się nie zdarzyło)jako jeden, np. czwartek… Ale jest tak jak jest! Czas gna do przodu, nie bacząc na nic i to, czy to dostrzegamy, czy nie – nasz  gips! Albo nasza  broszka!
                Schodzę schodami klatki schodowej… w myślach mam sytuacje Białoszewskiego – powtarzalność sytuacji powoduje stany abuliczne prowadzące do zaburzeń aktywności i w konsekwencji do takiego braku woli, który kończy się totalną niemożnością  w podejmowaniu decyzji i działania... Kurczę! Myslę sobie kiepsko ze mną. Te same przestrzenie, te same kolory, zapachy i dźwięki…. Wszystko takie samo, powszednie i nieciekawe – uczucie na wskroś przygnębiające….
Człowiek chciałby przygody, szaleństwa, niesamowitości…. A tu dzień jak co dzień… tydzień od poniedziałku do poniedziałku…
To tak miało wyglądać moje życie konstruowane misternie za czasów tzw, młodości?! Monotonia życia (http://www.youtube.com/watch?v=leNQgeAQflI).  Motyle, które panoszyły się we mnie,  wyfrunęły, różowe okulary nabiegły mgłą… 
Naraz mówi do mnie:
- Pachniesz tak samo jak w Rzymie….
Prostuję się, unoszę głowę, odgarniam włosy wyreżyserowanym gestem i nim dochodzę do ostatniego stopnia schodów czuję się zupełnie kim innym. Wpadam w światło drzwi i wypadam na zewnątrz. I nagle dostrzegam,  że dzisiaj jest całkiem inaczej. Te same drzewa, w tym samym miejscu mają inny kolor, a całus, który pozostawił ot! tak od niechcenia ma smak pierwszego pocałunku. I naraz niebo jest bardziej niebieskie niż wczoraj, drzewa zieleńsze… a słońce świeci jaśniej…. I patrzcie Państwo sami, no tylko patrzcie! Taka mała rzecz, byle epizod, igraszka…. I świat zmienia zapach, kolor i smak…. Taaak! A może to właśnie jest sens życia. Ten tu…. Namacalny bez wielkiego blichtru… maleńki, bez świateł i  fanfar, bez fotografii na białych plażach Dominikany, bez „ochów” i „achów”.
Post scriptum…
Tak może myśleć tylko wiecznie zakochana kobieta….
 puenta
(To bardziej zabawa niż poważne podejście do poezji, ale dlaczego nie :))
taka sobie rymowanka 

za mało mnie kochasz
bym mogła pofrunąć do nieba
choć dziś mi znów skrzydła przypiąłeś
i lekkie są tak jak potrzeba

to jednak u dołu mych nóg
u pęcin cherlawych i chudych
pałęta się łańcuch tych spraw
zamilkłych zastanych i …trudnych

i chociaż na minut piętnaście
uniosłam się  łapiąc motyle
lecz…wyfrunęły wraz tobą
i nie wróciły za chwilę

i gdybyś dołożył choć miarkę
do tego co wcześniej dostałam
motyli nie spłoszyłby nikt
w mym ciele na zawsze bym miała

lecz w życiu zaiste tak jest
że kiedy nakarmi się chuć
nieważne są słowa ni  gest
ni skrzydeł motylich szum

bo motyl jak wszystkim wiadomo
ulotność wpisaną ma w życie
zabawi na krótko rozbawi
a potem ulotni się skrycie

i pozostawi po sobie
subtelnych skrzydeł szelesty
i każe czekać aż znów
pojawi się ów cielesny

nazwany z nazwiska imienia
z numeru buta adresu
z prawdziwą genealogią
co doprowadza do kresu

oziębłe sfery intymne
wystygłe wulkany ognia
co wraził się we mnie i stał się
niezbędny mi niczym woda

i żyć bez niego nie umiem
choć przy nim wciąż czuję niedosyt
znak to że akurat mnie
taki pisany jest motyl




10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe,czy blog ma coś wspólnego z ?Maćkiem Cichończuk ,,jakieś powiązania,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam Maćka... :) Ale być może( proszę o sugestię)

      Usuń
  2. pisz !!!! to jest piękne !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... (skromność nie zezwala na więcej):)

      Usuń
    2. Anonimowy00:37

      No tak, ze skromności zwłaszcza, jest Pani znana.

      Usuń
    3. Znów Pani Anonimowa! i znów ironia, i znów złośliwość! (zastanawia fakt, skąd taka osobista ansa – wchodzi Pani na mój blog z zamiarem czynienia złośliwości, z chęcią urażania. Cóż niezbadane są wyroki…) Ok. Droga Pani Anonimowa! Proszę dostrzegać pewne niuanse - np. autoironię, żart, wieloznaczność słów i fraz. Co do skromności w powyższym poście... cóż, w rzeczy samej skromność nie pozwala mi na komentowanie owego postu... .Z szacunkiem
      I.M. Żytkowiak

      Usuń
  3. ... a pod postulatem do Wielkiego Pana Na Niebie podpisuję sie oburącz :)))

    OdpowiedzUsuń