Co prawda, to prawda
Nigdy nie napiszę bestselera! Chociaż wiem, co to
jest, i jak się doń zabrać. Mam oczytanie, obycie, oprzyrządowanie językowe,
świadomość czasu, miejsca, trednów… Cholera! Mało wiele nie mam! Brakuje mi
nazwiska, skandalu, kontrowersji, która bodłaby w oczy, uwierała jak kamyk w
bucie, dokuczyła jak giez „na rozległej płaszczyźnie czterech liter kobyły” (
nie chciałabym używać trywializmów w stylu „na kobylej dupie”). Piszę,
szukając prawdy życiowej, która byłaby spójna z tym, co widzę i z tym co myślę.
Była – jeśli nie prawdziwa, to prawdopodobna. Piszę, szukając umocowania w
historii – tej bliskiej, indywidualnej,tej – ciut dalszej, ocierającej się o Wielką Historię, która zdeterminowała
losy tych najmniejszych, nieświadomych „ dziania się” ludzi. Piszę z wielkim szacunkiem do języka.Nie dając
się ponieść przypadkowym konotacjom, obowiązującym modom, konceptualnym
rozwiązaniom. Bo nie o oryginalność mi idzie, nie o tani populizm mi idzie, nie
o banał mi idzie…. Ale o wyrażenie tego, co w duszy gra, co natknęło się na
mnie, bez mojej woli i wiedzy, co nie dało mi spać, żyć…Co nakazało mi pisać.
Nie pozostaję wolna od błędu…Wciąż
uczę się i uczę i wciąż jeszcze wiele nie umiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz