Łatam dziury w całym
Skąd jestem? Kim
jestem? Dokąd zmierzam? – pytania nasuwały mi się intuicyjnie, chyba od zawsze,
a przynajmniej:
- Primo! – od momentu,
kiedy zaczęłam do swojego życia
podchodzić refleksyjnie,
- Secundo! –
kiedy zaczęłam pisać i wymyślać postaci. Miałam świadomość, że człowiek nie pojawia
się ot! tak sam z siebie, nie znajduje się go w kapuście, nie wyskakuje sroce
spod ogona. Życie, sposób patrzenie na świat, wszelkie filtry, które
uruchamiają się w każdym z nas determinowane są ową genealogią
– Tertio! – zanim
napotkałam obraz Gauguina
o tym samym tytule ( tyle tylko, że formy
czasowników są w liczbie mnogiej). Obraz ( nota bene jeden z najbardziej
rozpoznawalnych) stawia jedne z
podstawowych pytań o cel, sens ludzkiego życia. Pytanie skierowane ku światłemu
światu Zachodniej Kultury było o tyle dziwne, by nie rzec kontrowersyjne, że
sam autor odpowiedzi na owe pytania szukał w oddalonych od zachodnich
cywilizacji wyspach Oceanii). Mało! Ponoć znalazł je – mianowicie owe
odpowiedzi na pytania, choć filozofowie i inni myśliciele uznali, że stawiane
pytania należą do tych, co dla których poszukiwanie odpowiedzi pozostanie czcze
i bynajmniej nie po to są, by na nie odpowiedzieć, ale by o nich dywagować w
różnych formach.
Tym bardziej chwała
jemu i cześć!
Ja zaś vanitas vanitatum et omnia
vanitas, przypomniawszy sobie ten obraz, podjęłam kaleką próbę zrekonstruowania
i reinterpretacji owego obrazu ( w zasadzie przesłania, które się z niego wydobywa).
Fundamentalne
pozostają dla mnie pytania o tożsamość. Abstrahując od wszelkich tekstów
kultury – mniej bardziej intelektualnych – zdaję sobie sprawę z faktu, że im
jestem starsza, tym częściej uświadamiam sobie potrzebę konkretyzowania własnej
tożsamości. Potrzebę potwierdzenia owych odwiecznych prawd, które są niczym
innym jak w różnym stopniu wypadkową indywidualnej próby poszukiwania
odpowiedzi na powyższe pytania, ale
i faktów zastałych w świecie
rzeczywistym ( cokolwiek pod tym określeniem się zmieści) Dlatego też piszę
powieści, których bohaterowie posiadają własną genealogię, owo drzewo
genealogiczne, na którym porastają choćby jako „dziczka”. W moim mniemaniu,
choć pytania „Skąd jestem” , i drugie „Dokąd idę? pozostaną fundamentalne, nie
uda się żadna próba odpowiedzi, jeśli po
drodze nie zatrzymany się nad odpowiedziami: „jak?”, „dlaczego?”, „po co?”. To
one są konstytuantą naszego życia. Bo to one determinują nasze życiu „tu i
teraz”.
Dlatego w moich
powieściach zawsze jest bohater/ -ka, która posiada genealogię, jest „skądś”, i
to jaka jest determinowana jest owym „skąd przyszła”, ale są i inne znaki
zapytania.
- Szukasz dziury
w całym – powiedziała mi kiedyś pewna kobieta na jednym spotkaniu.
- Nie! – odpowiedziałam
jej. – Ja łatam dziury w całym…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz