Dopóki chce się chcieć… warto….
Przednówek jesieni zawsze skłania ku refleksji. A
dla mnie ta jesień jest szczególna… tyle się ma zdarzyć. Pomyślałam sobie, że
człowiek starzeje się tak naprawdę, kiedy uświadamia sobie, że to co robi,
robił już w życiu wieloktrotnie… i jest już tylko powtarzalność pewnych
czynności… I nie ma możliwości robienia czegoś po raz pierwszy, i nie ma pomysłu
na robienie czegoś po raz pierwszy… I już… się nie chce… I w końcu kiedy
człowiek jest już tak zmęczony, że chce od niego ( tego życia) odpocząć. To chyba
jest starość.
Pewnie chciałabym kiedyś znaleźć się w takiej
sytuacji, kiedy wszystko, co mogłam zrobić pierwszy raz, pozostanie poza mną i będę miała tego świadomość. Bo cóż zrobić, kiedy życie zmęczy… tylko umrzeć… A wtedy nie ma takiego myślenia: „a jeszcze
tyle było przed nim”, „a jeszcze tyle chciał zrobić”, a jeszcze „tak bardzo chciał żyć”, „tyle rzeczy
pierwszych było przed nim…”
Siedzę sobie z moim K. Wieczór skłania się ku
jesiennemu… Mrok za oknem, szum liści, wiatr duje po opłotkach… Z dworu
dochodzi zapach owoców, wilgoci i palonych gałęzi… I tak siedzę sobie z moim K…
Jesteśmy sami, bo już nieco zmęczyły nas kolejne przyjaźnie, które wypaliły
się i wszelkie deklaracje o stałości,
lojalności dały w łeb…
Jak zwykle rozmowa toczy się przy lampce i przy
muzyce. Ja opowiadam o rzeczach pierwszych, które robię jako pięćdziesiątka… i
robi się z tego niezła lista… i przy okazji play lista, bo oto po raz kolejny
słuchamy czegoś, co lubimy i niemal jak pierwszy raz budzą się nas pewne
emocje.
Po pierwsze zachwycamy się Ania Dąbrowską i
przypominamy sobie jej stary ( już stary) przebój http://www.youtube.com/watch?v=XdbXEkWKqt0.
Sentymentalnie brzmiący Charllie przywiódł ulubiony
przez nas utwór Kiliańskiego i Kayhi ( ależ mi się ona deklinuje!) http://www.youtube.com/watch?v=ItKxVNUFKYI.
Hmmm „stały ląd”, „ trwaj przy mnie, bo wokół wzburzone morze”, „co los chce
dać lub zabrać mi, dziś oprócz ciebie nie mam nic”… . Cóż jesień… ta też ma w
sobie tyle uroku.
Jak jest się ze sobą tyle lat, to ma się tyle
wspólnych płaszczyzn, po których człowiek porusza się niemal intuicyjnie.
Wiedziałam, że K. zaraz włączy kolejne utwory, które mnie nie zaskoczą. I tak się stało. Kayah kolejny raz w bałkańskiej odsłonie http://www.youtube.com/watch?v=NtHb82zTJdA oraz http://www.youtube.com/watch?v=Gudy01UbVes
Gorące rytmy, miękko płynąca muzyka…W głowie zamęt,
w sercu kłucie… Wspomnienia cisną się do głowy. Wspólne miejsca, mające swą
opowieść…
W tym miejscu naszego muzycznego wieczoru obecność
Cesarii była oczywista… https://www.youtube.com/watch?v=loKR6GDAVtU
oraz zmysłowy song Natalie Cole z najnowszej płyty El Espanol https://www.youtube.com/watch?v=7zd6JFuIwnA
Roztkliwieni wróciliśmy do historii „ z naszego
podwórka” Przemoknięte serca gwiazd –
tak a propos w kontekście tego wieczoru i
dziwnego koncertu
I zaraz Dzieje grzechu https://www.youtube.com/watch?v=bb4rqiIJ2WU,
żeby zakończyć Snem o Viktorii https://www.youtube.com/watch?v=FO5ovrAsO4A
A potem świt przedzierał się przez noc i pierwszy
raz pomyślałam sobie, że… sen może nie nadejść, bo mamy jeszcze tyle z sobą do
wysłuchania… na różne tematy. I „nie daj
Boże, broń Boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości, dopóki życie
trwa…” I póki co, oddal mnie od spraw
ostatecznych i ostatnich… Czego wszystkim również życzę
Gośka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz