sobota, 16 marca 2013

Gratuluję wszystkim, którzy zawitali na mój blog….


Gratuluję wszystkim, którzy zawitali na mój blog….


Gratuluję wszystkim, którzy znaleźli się na moim  blogu! A co! Kiedy tak sobie myślę o wszystkim i o niczym, to doszło do mnie, że ogromną furorę robi słowo „gratuluję”. Miało swoje pięć minut  „dokładnie”, „centralnie”, „bez sensu”, bywało, że słychać było  „poniekąd”, teraz słyszę oprócz „masakrycznie” często używanego  „masarka” płynące zewsząd „gratulacje”.

Rzuciłam palenie. Słyszę:

- No! gratuluję!  

Oczywiście przyjmuję owe gratulacje, bowiem rzucenie palenie nie taka sobie lekka sprawka. Jest powód. I owszem!

W sklepie długo, bardzo długo wybierałam wiosenny płaszcz. W końcu, ku uciesze swojej i pewnie jeszcze większej radości ekspedientki, która musi być miła i uczynna, i etatowo się uśmiechać nawet do takiej marudy jak ja, wybrałam. Przeparadowałam się wte i wewte i zdecydowałam się na zakup. I tu słyszę:

- Gratuluję pani wyboru. Na pewno będzie pani zadowolona.

Myślę sobie, że powody do gratulacji miałyby obydwie strony, gdyby nie fakt, że na drugi dzień płaszcz oddałam.

Idę sobie ulicą. Jest ciepło, błogo i przyjemnie. Spotykam koleżankę, której nie widziałam wieki całe. Rozmowa się toczy o tym i o tamtym. A  w końcu spytała:

- Co słychać u twojej mamy?

Mówię więc, że wyszła za  mąż.

I zaraz rozlega się:

- Gratuluję

A  zaraz potem padają zapytania o synów.  I tu dopiero się zaczyna.

Bo Marcin robi doktorat

- No gratuluję!

A Michał pewnie będzie się żenił:

- Gratuluję!

A Marcel lubi grać na pianinie i cieszę się, że taki mały, a podziela moją pasję i zaś słyszę:

-Gratuluję wam ( już nie tylko ja jestem obdarzana gratulacjami, bo pojawia się liczba mnoga).

Boję się już choćby półgębkiem wspomnieć o podpisaniu umowy wydawniczej, o tym, że przytyłam ze dwa kilo, że wstałam rano i ugotowałam obiad… bo nie wiem, czy dam radę udźwignąć ciężar  gratulacji.

A to było tylko dzisiaj…. A przecież jutro też jest dzień! I pojutrze… ( taką mam nadzieję)

Jeśli więc jest  więcej lub choćby tyleż samo powodów do gratulowania niż do narzekania i utyskiwania na los … to już można sobie pogratulować dobrego życia. Gratuluję sobie! I Państwu również. 






3 komentarze:

  1. Anonimowy07:58

    Cześć Gosiu,te dwa kilo mnie zaintrygowało i musiałaś nieźle je ukryć bo ich nie zauważyłem ale "GRATULUJĘ" ;)
    Bogdan :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy18:06

    Gratuluję - powodów do gratulacji :) jolaK.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Jolu i Tobie również gratulują refleksu i poczucia humoru. I oczywiście tego, że trafiłaś na mój blog :)

    OdpowiedzUsuń