poniedziałek, 13 grudnia 2021

(Nie)fajny film wczoraj widziałam...


            Rzadko zdarza mi się komentować komentarze w przestrzeni internetowej  odnośnie jakiś zdarzeń, jednak dzisiaj natknęłam się na opinię Manueli Gretkowskiej o filmie Dziewczyny z Dubaju. (https://ksiazki.wp.pl/manuela-gretkowska-ostro-o-filmie-dody-bajkowo-sfilmowane-dawanie-du-6714909682137888aI), o ile nieczęsto zgadzam się z ferowanymi przez panią Gretkowską sądami, o tyle dzisiaj, gdybym miała taką sposobność, podziękowałabym jej osobiście za to, że wypowiedziała się na powyższy temat, również i w moim imieniu.                                    Dziewczyny z Dubaju! - film w reżyserii Marii Sadowskiej! ( Marysiu jak ja ceniłam twoją wrażliwość i subtelność, co się zadziało, co poszło nie tak? )Dwie i pół godziny!                                                                               
Wiedziona nadzieją, że być może nie będzie to absolutne dno, wybrałam się do kina! Już po wstępnych kadrach nadzieja prysnęła jak mydlana bańka. W zasadzie, nie znając wcześniej fabuły, już wiedziałam, co będzie dalej i jak to się skończy! Dlaczego nie wyszłam? Nie  wiem, na pewno nie dlatego, że liczyłam na jakiś suspens, bardziej dlatego, że nie lubię ostentacji! A tymczasem na ekranie proklamacja seksworkingu, sutenerstwa i porno-sceny, wyjęte rodem z porno-produkcji, dalekie od subtelności i erotyzmu płynącego z kultowej Emmanuelle. Ten pobudzał wyobraźnię i zmysły, pozostawiając niedosyt, a tu? Tu mamy na talerzu podane wszystko! I to, co smaczne i to, co jest nie do przełknięcia! I, o ile aktorkom nie można odmówić urody i profesjonalizmu, odegrały swoje sceny jako żywo!, o tyle realizatorkom/ torom trzeba odmówić  umiejętności sublimowania obrazów. Dwie i pół godziny! Seks oralny, analny, trójkąty, wielokąty, grupensex, koprofilia! Matko wszystkich matek niedziewiczych! Czego tam nie było!  I nawet jeśli autorki obrazu pokusiły się o jakieś niby przesłanie, niby ostrzeżenie, niby czort wie  co, to i tak zrobiły to kiepsko. Sztampowo, nieoryginanie, tanio.  Ba! ja doszukałam się nawet w końcowej scenie na schodach pewnych paraleli z Dantem, ale chyba mnie poniosło  sądząc, że twórcy filmu mieli na względzie jakieś kosmologiczno - eschatologiczne zapędy. Wprawdzie zewsząd słychać było żałosne jęki i bólu i cierpienia, ale to bodaj tyle asocjacji.                                               I chyba mi się nie chce dalej pisać o tym.                                                                          A film zbiera laury! Oglądalność winduje. Sale kinowe wonieją (śmierdzą to takie nieeleganckie)podnieceniem i nerwowo zjadanym popcornem. Szkoda, że żyjemy w świecie, gdzie wciąż w cenie jest seks, taniocha i banał. A nade wszystko pieniądz! Ha! Pieniądze to wszystko!                    Dziewczyny z Dubaju, „Ileś tam dni” pani Blanki, twarze Greya… , tak łasi i spragnieni jesteśmy byleczego. A przecież wokół nas tyle ofert ciekawych, niezłych, nieocierających się o banał, kicz i bylejakość. Może najzwyczajniej łatwiej nam sięgać po powyższe. Są na wyciągniecie ręki. Są łatwe! „Cymbałkto chce, żeby zawsze wszystko łatwo.”, Kto to powiedział? Bodajże Korczak! Że co? Że niemodny i przebrzmiały i że dla dzieci  jego nauka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz