O tym,
że pewne rzeczy tkwią w człowieku tak mocno, że żadna siła nie jest w stanie ich
z pamięci wyrwać ( i może to szczęście
wielkie jest, bo inaczej do czego można by powracać)
Zmęczona całym dniem, ba! wieloma dniami,
które następowały po sobie nieustannie, nie dając chwili na wytchnienie, bo to
właśnie koniec semestru, bo to tymczasem trzeba domknąć pilnie sprawy owego
domknięcia uparcie się domagające. Tak więc resztką sił w moim steranym życiem ciele dotarłam do domu…
A tu cudny spokój. Wprawdzie mieszkanie domaga się kobiecej ręki. Pranie wyschnięte
na pieprz domaga się prasowania, „koty” latają po mieszkaniu jako ów
przysłowiowy Żyd po pustym sklepie, kwiaty podeschnięte nonszalancko rozrzucają
swe podbrązowiałe liście po całej przestrzeni, ale co tam! Spokój
domowego zacisza, skrytego przed wariackim światem koi moje rozregulowane
zmysły. Zamykam drzwi, uciekając przed światem, przed grypą, przed mrozem i
wszystkim innym. I oto na wprost mnie pojawia się Marcel przy pianinie. Drobne
palce wędrują po klawiaturze, trochę trafiając w odpowiedni dźwięk, trochę
błądząc, trochę szukając dźwięków… Serce we mnie rośnie (prawie jak Janowi z
Czarnolasu w pieśni II Ksiąg Pierwszych). Zrzucam z siebie wierzchnie kapoty,
kładę teczkę i przysiadam na poręczy sofy wsłuchując się w niezgrabną melodię
płynącą z mojej ukochanej Legnicy. W jak
naprędce wywołanym filmie wracają wspomnienia sprzed niemal czterdziestu lat.
Wtedy to jako dziewczynka, mikrej postury, szłam po schodach na Golgotę ( tak
wtedy określało się wzgórze, na którym był Ośrodek Kultury), dźwigając na
plecach Weltmeistra 120, by pod czujnym okiem ( właściwie uchem ) nauczyciel mistrza P. S lub W. K ćwiczyć
niestrudzenie monotonne pasaże Haliny Czerny- Stefańskiej. Potem to samo
przeżywałam z pianinem. Wprawki, etiudy, gamy, pasaże…
Nigdy nie osiągnęłam poziomu
zadowolenia kogokolwiek – to tak na marginesie. Ale teraz przypomniałam sobie
ten czas i dumna jestem z siebie, że bez żadnego namysłu potrafię nazwać
podręcznik, który podówczas był mi najczęściej wiernym kompanem. I potrafię
wymienić autora ( Witold Kulpowicz). Umiem też odróżnić takt trzy czwarte od cztery czwarte i bez problemu wystukam rytm bolera. A nade wszystko nie ma takiej przyjemności
na świecie, jak patrzeć na Marcela, kiedy skupiony siada do instrumentu, a jego
palce głaszczą klawiaturę, przesuwając paluszkami między czarnymi i białymi klawiszami. I gdy w jego oczach coś się zmienia…. A dom jest
natchniony i inny niż wszystkie inne domy… Ja siadam przy nim na jednym hokerze…
i gramy na cztery ręce… Chciałabym Chopina. A jakże! Ale spod naszych czworga
rąk wychodzi trywialna melodyjka „Na zielonej łące”… Potem… Potem. Ja gram
swoje sentymentalne rosyjskie ballady – Okudżawy „Francois Villon”, Wysockiego,
Żanny Biczewskiej, wiśniowe sady, harmonistów, jarzębiny i … Marca Chagall, a
mój syn(ek) pałętając się na klawiaturze, poszukuje swoich akordów, na swój sposób akompaniując
mi… Eh życie! Samaja krasata!
Ps. Czasem wściekałam
się na rodziców, że muszę uczyć się grania. Czasem klęłam w duchu na profesor
K,, kiedy kazała mi tworzyć partytury na kilka instrumentów lub przez pół roku
nakazywała stukać palcami o ławkę, by przygotować do gry na flecie. Czasem
klęłam w duchu na pana B. kiedy próbował oczyścić moją barwę głosu, bym była świetnym
altem… Cóż! Nie zostałam Krystianem Zimermanem ani Trawińską – Moroz, ale …. Przecież
nie muszę….
Jestem Pierwsza -to bardzo dobrze.To co opisala Pani wtym poscie dotyczy takze mnie.Ja tez bylam uczona przez wiele lat gry na pianinie.Gralam a,jakze technicznie bardzo dobrze te wszystkie rzeczy wazne napisane przez waznych kompozytorow.A ja wolalam grac lekko latwo i przyjemnie i tak mi juz zostalo.Pieknie Pani pisze lubie te slowa lekkie jak piorko,ale jakie wazne.Zaglosowalam na Pani blog.Pozdrawiam serdecznie Halina Bulas
OdpowiedzUsuńPani Halino! Bardzo serdecznie Pani dziękuję i proszę do mnie zaglądać :)
UsuńMasz naprawdę świetnego bloga :)
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie ogromną prośbę, może proszę o zbyt wiele, ale to bardzo ważne.
Wymyśliłam pewną akcję na moim blogu, tak właściwie cały ten blog to już jedna wielka akcja!
Jeśli zechcesz mi pomóc, albo przynajmniej się przyłączyć - obserwując, będę Ci niezmiernie wdzięczna. Wszystko jest napisane w najnowszej notce.
Mogę zmienić świat tylko z tobą :)
f-me-i-am-famous.blogspot.com