Zdjęcie z Internetu. Obraz romany Kaszczyc |
Tydzień
minął. Był szybki i, jak to powiadają, obfitujący w różne zdarzenia. Zanim uświadomiłam sobie, że niedziela
zasnęła spokojnie, już poniedziałek wziął mnie w obroty. I nawet nie zdążyłam
się zastanowić nad tym, czy ja lubię poniedziałki czy nie. Ale chyba lubię, bo
ja od września lubię wszystko! A co! Tak sobie założyłam i tak mam!
Powiedziałam, że nie będę utyskiwać na nic; ani na pogodę, ani na urodę, na
kolejną zmarszczkę, na brak nowej torebki, na bałagan w kuchni ani też na
fałszujący klawisz mojego pianina. Absolutne pogodzenie się z życiem. Sztama! I
koniec kropka. pl. I naraz jakby na potwierdzenie mojej stoickiej, miejscami
nawet hedonistycznej) postawy wobec
świata wszystko idzie po mojej myśli. Plany się układają idealnie, słońce
świeci(- ło) prawie letnio, a nade wszystko świat pięknieje na potęgę… Na nowo
odkrywam uroki jesieni, zachwycam się…
ale nie o tym chcę.
W środę miałam przyjemność
uczestniczyć w spotkaniu w WiMBP w Gorzowie Wlkp. w promocji gorzowskiego
czasopisma literackiego „Pegaza Lubuskiego”, w którym to też jest recenzja
mojej powieści „Spotkania przy lustrze”. W związku z tym, że był to „jubileusz”
50 wydania tego periodyku, toteż i charakter spotkania był nieco bardziej
uroczysty. Siedząc przy stoliku przy kawie, słuchałam prowadzącego pana
Ireneusza Szmidta, który jest inicjatorem, głównym redaktorem i motorem tego
przedsięwzięcia. Byłam niezmiernie dumna, że znalazłam się a tak zacnym gronie.
Zawsze wydaje się, że literatura „powstaje” gdzieś – w Warszawie, Krakowie, że
tam rodzą się poeci, prozaicy i dramaturgowie. Tam gusta literackie kształtują
całe rzesze krytyków. Tam jest świat wielkiej literatury, który zdaje się być absolutnie
nieosiągalny dla zwykłego śmiertelnika(
jak ja). A tu patrzcie Państwo. Tuż pod moim bokiem tworzą/tworzyli poeci, pisarze
wielkoformatowi – Kazimierz Furman, Zdzisław Morawski, Zygmunt Marek Piechocki,
Leszek Żulinski, Ireneusz Krzysztof Szmidt i jeszcze wielu innych. I jest to
dla mnie fakt zdumiewający, że literatura otrzymała cielesność! Przy sąsiednim
stoliku siedziała kobieta. Młoda! Podejrzewałam, że jest to poetka młodego pokolenia
Beata Patrycja Klary. I to ona w rzeczy samej! Mówiła o swoje nowej książce „De-
klaracje” oraz drugiej „Rozmowy z piórami”. Twórczość poetki fascynuje mnie i
intryguje ( więcej o niej na blogu, co pozwalam sobie udostępniać bez wiedzy
poetki http://beataklary.w.interia.pl/).
Chciałam jej nawet o tym powiedzieć, ale… zabrakło mi odwagi.
Nieopodal siedział młody człowiek
Jacek Lauda, gdzieś też niedaleko inni literaci… a ja czułam ową atmosferę
niecodzienności, świata, który biegnie całkiem innym rytmem niż ten na
zewnątrz. Choć w oczywisty sposób traktuje o tym świecie, opisuje relacje
między twórcą a światem zewnętrznym, jest częstokroć odpowiedzią na zjawiska dziejące
się de facto, to jednak…
Jeszcze
trzymało mnie w środku owo uduchowienie, a już kolejna dawka niecodzienności
spotkała mnie w piątek. W sali BOK Roma Kaszczyc świętowała 50- lecie pracy
twórczej. I znów miałam przyjemność obcować z owym światem pięknoduchów. Muzyka, słowo... Ech! Jak młody pan Piotr zaśpiewał "Tak jak malował pan Chagall", czas stanął... Znam Romę
osobiście i cieszę się, że tak mi się
przytrafiło w życiu być blisko ludzi, którzy powodują, że świat jest piękniejszy.
I
co tu narzekać, marudzić…
(kiedy pojawią sie relacje z tych wydarzeń, podam linki)
***
lubię
brodzić w słowachpo kolana
po pępek
po szyję
nurzać się w ich istocie
bez tchuna granicy
sensu
i bezsensu
tworzyć nowe światy
w miejsce przeżytych
czasem nieudanych
nadawać nowe formy
tym co ją zatraciłolub rozmyła się
w wieloznaczności
dawać nazwy
rzeczom nienazwanym
jestem boginią
garściami wybieram spośród
gęstwy znaczeńnieraz raniąc się o kanty
ostrych słów
dławiąc tymi
co więzną w gardle
niczym ość
wiążę uświęconą stułą
słowoi
czyn
na nowe wieki wieków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz