Banalnie zabrzmi, ale co dobre, szybko się
kończy. W poniedziałek wrócę do pracy (
tej poza domem) do szkoły. Po raz
kolejny odkrywam, że nie jest to dla mnie szczególnie bolesne. Lubię to swoje „posłannictwo”, choć na co
dzień coraz bardziej bywam zmęczona.
Jak
zawsze po wolnym odkryłam, że z
zaplanowanych rzeczy nic mi nie wyszło. Trochę
pogmerałam w książce: poprawiłam kilka literówek, powstawiałam coś, coś
wyrzuciłam, ale na dobrą sprawę nie wchodziłam zupełnie w treść.
Niekiedy zatrzymałam się na dłużej, zdumiona absolutnie, że ja to napisałam.
Wołałam:
-
Chodź, posłuchaj!
Piliśmy
wino i … jak czytałam.
Taaak!
Niezłe to. Rzeczywiście, cholernie dobrze piszę.
I
wówczas zdarzało mi się popadać w samozachwyt.
Na krótko. Na zbyt krótko, bym zdążyła uwierzyć w to, że powinnam to
robić.
Przekleństwem
moim jest fakt, że znam się na języku. Dobrze. Wiele czytam. Zbyt dobrych książek.
To trochę jak ze znajomością języków obcych. Mam
opracowane wszelkie struktury
semantyczne, składniowe, a kiedy przychodzi co do czego- milczę jak zaklęta.
Tu…
może nie milczę, ale każde zdanie okupione jest każdorazowym niemal jego umęczaniem.
Czy tak, czy inaczej, czy w ogóle…
Niekiedy
podziwiam autorów zadowolonych z siebie.
Język nie stanowi dla nich problemu. No! Może dla czytających… Zdarzyło mi się
czytać całe frazy ściągnięte skądś i potraktowane nie jako cytaty, ale własne.
Pal ich sześć! Niechaj im się wiedzie!
Ale
tu marnują się moje powieści, które wciąż są mało dobre, mało poprawne, mało
ciekawe, by trafić na półki księgarskie, a potem w ręce czytelników… Myślę
sobie czasem, że w końcu to się zdarzy...
I
wówczas nie będę już czekać na ferie i wakacje…. A cóż to za fantasmagorie!? Poniosło mnie! Jakbym zapomniała, że z pisania się nie żyje. Pisaniem – o tak! Ale
nic poza tym…. Jasne! Są wyjątki, ale Bóg świadkiem, że nie dane mi znaleźć się
w ich grupie.
Tak
czy siak – piszmy, czytajmy! I jedno, i drugie jest ok.
( Ja tymczasem idę w słońce i mróz, by
„pokontemplować” świat. Właściwie na jaki grzyb mi dokonywanie jakiś
rozrachunków, besztanie siebie znowu za coś . La vita continua! Param param…. )
http://www.youtube.com/watch?v=-lvUwzmXshIZ tym latem - to przesadziłam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz