czwartek, 26 grudnia 2013

Życzenia




Czas świąt to wielkie oczekiwanie, nieustająca nadzieja, że przyjście Chrystusa odmieni nasze życie, wyprostuje ścieżki, napełni serca radością. To wiara w spełnienie marzeń. Czas świąt to czas spokoju, miłości i zadumy.
Z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego oraz nadchodzącego Nowego Roku Wszystkim Moim Przyjaciołom, Znajomym i Nieznajomym życzę wszelkiej pomyślności
Iwona Małgorzata Żytkowiak



piątek, 20 grudnia 2013

Tam, gdzie twój dom

Tam, gdzie twój dom


Jest to historia trzech pokoleń kobiet, których los został wprzęgnięty w historię kraju. Główną bohaterką jest najmłodsza z nich Róża Kanenberg, która wyjeżdża z rodzimego Miasta na studia do Szczecina. Uwikłana w znajomość z dobrze sytuowaną Agatą, stara się żyć swoim życiem, zapominając o rodzinnym domu, w którym pozostaje jej bliźniacza siostra Stefania oraz babka z matką. Po którejś z imprez, kiedy to Róża zupełnie nie pamięta żadnych zdarzeń, podejrzewając jednak, że mogło się tam „wszystko” stać, postanawia za wszelką cenę wydobyć się spod wpływu bogatej przyjaciółki. Wyprowadza się do niewielkiego mieszkania i tam próbuje rozpocząć nowe życie. 
Los jednak płata jej figla i dziewczyna wikła się w romans z wykładowcą. Owocem tego związku będzie ciąża. Róża Postanawia usunąć to dziecko i wybiera się do lekarza, ale już pierwszy kontakt z obrzydliwym ginekologiem odwodzi ją od tej myśli. Róża, nic chcąc powrotu do Miasta, zamieszkuje z przypadkowo poznanym Sławkiem. Przez chwilę wydaje się, że każdemu z nich podoba się taka swoista „zabawa w dom”, jednak i tym razem dziewczyna wycofuje się, postanawiając zmierzyć się z tym, co ją czeka. Wyjeżdża na wieś jako nauczycielka polskiego i tam żyje… .
Po latach wraca do Miasta, by odziedziczyć dom. Dom, który nie lubił mężczyzn, ale paradoksalnie brakowało w nim ich. Dom, który jej babka zajęła, kiedy Niemcy opuszczali Miasto, w którym się urodziła - ona i jej bliźniacza siostra… i na dobrą sprawę wszystko się zaczęło…
            Historia Róży toczy się w konkretnym świecie, przeplatana jest zarówno epizodami z życia osób jej bliskich, jak również wydarzeniami historycznymi, które to odegrały istotną rolę w ich życiu. Jest tu więc i sprawa Ziem Odzyskanych, polonizacji Niemców, jest obraz koegzystencji Niemców i Polaków, ale i przesiedlenia, i 68, i 76 i wiele innych zdarzeń, które przenoszą czytelnika w konkretny świat, ukazują pewne żywe miejsca, zjawiska… . Bohaterki to postaci z krwi i kości, których przedstawiłam, nadając im rysy autentycznych osób żyjących w Mieście, natomiast cała fabuła nie nurza się w historii, ale nie pozostaje wobec niej obojętna.
Książka już na stronie wydawnictwa Prószyński i s-ka.
http://www.proszynski.pl/Tam__gdzie_twoj_dom-p-32140-1-30-.html

czwartek, 12 grudnia 2013

O tym, jak nagle po pięćdziesiątce, uświadomiłam sobie, że jestem bardzo, ale to bardzo dojrzałą kobietą..

O tym, jak nagle po pięćdziesiątce, uświadomiłam sobie, że jestem bardzo, ale to bardzo dojrzałą kobietą..




Kiedy miałam jakieś naście lat, fiubździu w głowie, żadnej tak naprawdę wiedzy o życiu,  było mi błogo dobrze. Zmartwienia, troski zasadzały się na banalnych sprawach – kupić nie kupić, iść tam, czy tu… i takie tam inne. Rozterek sercowych nie posiadałam, bo ten  jedyny od zawsze był przy mnie. Wewnętrzna radość rozpierała  mnie i brnęłam przez świat, rzadko kiedy oglądając się za siebie. 
Nekrologi wiszące na drzewach nie zatrzymywały mnie, a  jeśli już gdzieś wzrok zahaczył, to na krótko i tyle tylko, by odczytać nazwiska. A tam sami starcy. Jakaś Janina  50 lat, jakiś Jerzy 63.  W biegu pomyślałam: „Cóż żal! Bo  przecież serce miałam, a człowieka to zawsze wypada żałować. Ale przecież… nażyli się.”  I dalej do przodu! Ej! Chciało się żyć. Życie płynęło ustalonym rytmem; szkoła, mąż, dzieci, praca, ważniejsze – mniej ważne zdarzenia, które przechodziły często niezauważone.  Co tam! W duszy mi grało. I wciąż czułam w sobie tę wewnętrzną niemal rozpierającą radość. Taką prostą, dziecięcą, spontaniczną…  Ludzie chwalili:
-Jak ty potrafisz cieszyć się życiem!
-Jak ty zarażasz tą swoją radością!
Bywało, owszem, że co niektórzy sarkali, kręcąc głowami:
- Dorośnij! Masz męża, masz dzieci. Spoważniej!
Czasem i ja ganiłam się za tę swoją niefrasobliwość, za to poczucie szczęścia, bojąc się, że się skończy. Gdzieś w  tyle głowy zaczaił się niepokój… Ale co tam! Psy szczekają, karawana idzie dalej…
A potem stało się! Jedna ważna śmierć, druga, trzecia…. I nagle dorosłam… umarło we mnie dziecko. Stałam się stateczna, mądra i smutna…  Dojrzałam. Nie sądziłam, że dorosłość tak boli i jest taka trudna.
Nauczyłam się oglądać za siebie. Nauczyłam słuchać ludzi. Nauczyłam się umierania. Nauczyłam się farbować włosy i ćwiczyć mięsnie twarzy, by pozbyć się zmarszczek mimicznych, a inne nauczyłam się tuszować. Nauczyłam się tęsknoty do wnucząt i myślenia o sobie„babcia”. Nauczyłam się robić obiady niedzielne i Wigilie….I zasypiać ze świadomością, że jutro może nie nadejść….
.... i wcale nie jest mi dobrze z tą dorosłością.

***
drzewa są po to, by dawały cień   
słońce po to, by świecić
wiatr musi wiać
morze szumieć

motyl ulotność
ma wpisaną w swoje bycie

jakże jasny jest determinizm

nie warto 
zawracać rzek
wyznaczać szlaków ptakom
zamykać noc przed świtaniem

umieć żyć
pamiętać wczoraj
nie czekać jutra
-może nie nadejść

kochać
bez względu na wszystko
szybko
-bo można nie zdążyć

czekać
cierpliwie
na mannę z nieba
albo głosy trąb Jerycha

przyjąć
z uniesioną głową
zrządzenia Opatrzności

jakże prosty jest determinizm

***

Pierwsza śmierć była
jak spełniona apokalipsa
rozrywała żyły
pulsowała w każdym milimetrze
zmęczonego ciała
nie dała żyć

była dniem i nocą
świtem, zmierzchem
snem i śnieniem.

Druga śmierć przyszła spokojnie
nie darła szat
nie toczyła łez

oglądana drugi raz
czasem budziła zdziwienie
że tak wcześnie
że tak cicho
że mogła zaczekać

Trzecia śmierć
była faktem
nie może więc być
tematem oryginalnej poezji